Halamki
…Najlepsze czasy dla zespołu, a mam tu na myśli sukcesy artystyczne, to dwudziestolecie międzywojenne. Wszystkie dziewczynki otrzymały wyjątkowo dobre wykształcenie zawodowe, taneczne. Rodzice pracowali w największym i najbardziej popularnym przedsiębiorstwie cyrkowym w carskiej Rosji, tak więc siostry wychowywały się̨ praktycznie na scenie, a uposażenie rodziców, pozwoliło na
zapewnienie dzieciom najlepszych nauczycieli tańca (u Bronisławy Niżyńskiej w Moskwie czy Marii Taglioni w Charkowie). Po powrocie do odrodzonej Polski wszyscy zamieszkali w rodzinnym mieście ojca Sosnowcu. Trzy starsze siostry, czyli najstarsza Zizi (Józia) , Loda (Leokadia) i Punia (Alicja) występowały w grupie tanecznej razem z matką. Dawały koncerty w okolicznych rewiach i teatrzykach. Ich talent został szybko dostrzeżony. Od siebie dodam, że sukces tancerza nie zależy wyłącznie od talentu. Głównie zależy tylko od pracy. I to ciężkiej, fizycznej i mozolnej pracy bez przerw, wakacji i wolnego czasu, po dwanaście godzin dziennie z przerwą na obiad. Starorosyjska szkoła tańca była dla tancerza katorgą. Pomiędzy mistrzem a uczniem często dochodziło do przemocy, mobbingu i wymagań ponad ludzkie
możliwości. Rosyjski balet to była „kuźnia hartowania stali”. To z carskiego, starorosyjskiego baletu pochodzi powiedzenie: baletki krwią̨ nasiąknięte. Zresztą balet sowiecki akurat te tradycje podtrzymywał. Treningi były tam tak ciężkie i tak wyczerpujące, że współcześnie nie jesteśmy w stanie tego ani zaakceptować ani uwierzyć. Ale kto wytrzymał i przeżył, to osiągał światowy poziom mistrzowski. Delikatne i subtelne wojowniczki, z wyglądu jak kruche figurki ze szlachetnej porcelany, to prawdziwi twardziele, wojownicy, w skórze kobiety trzcinki. Halamki przeszły ten swoisty szlak bojowy, by przeistoczyć się w najwspanialsze łabędzie carskiego baletu
klasycznego. Do tego jeszcze nie zapominajmy dziewczyny miały w genach talent. Scena była ich przeznaczeniem, jak również̇ testamentem artystycznym rodziców. Ojciec jak wspomniałem na początku szkolił swoje córki w zakresie gimnastyki i akrobatyki. Przy okazji trzeba dodać, że dziewczyny miały niezwykły temperament i pewność siebie w tym co robią. Liderem była oczywiście Loda, ale to już inne zagadnienie. Jej również dopisało estradowe szczęście. Nie trudno sobie wyobrazić́, jakim wulkanem był ten niesamowity taneczny kwartet z taką solistką. Łącząc talent z akrobatyką i klasyką tańca, mając jeszcze w zanadrzu pracowitość i wyjątkową kondycję, gibkość i smykałkę zwaną talentem. W starych filmach z Iluzjonu, widzimy zaledwie ułamek ich możliwości. Józia, czyli „Zizi” Halama poza zespołem Halamek pozostała wierna baletowi klasycznemu. Później związała się̨ z grupą baletową Feliksa Parnella, z którym występowała w Europie. W 1950 roku z powodów zdrowotnych wycofała się̨ ze sceny. To jest częsta przypadłość u tancerek klasycznych. Jest to konsekwencja intensywnych lekcji (treningów i prób).Przez pewien czas poświęcała się pracy pedagogicznej… Tekst Andrzej Niewiadomski